340
Produkter
recenserade
853
Produkter
på kontot

Senaste recensioner av Garret Reza

< 1  2  3 ... 34 >
Visar 1–10 av 340 poster
1 person tyckte att denna recension var hjälpsam
1 person tyckte att denna recension var rolig
74.6 timmar totalt
Bardzo fajna gra, w której panuje pełne równouprawnienie. Kobiecie można spuścić ten sam wpierdol, co facetowi.

Bohater wychodzi z więzienia mając za sobą przekroczone 40 lat i teraz zaczyna mając mniej niż zero na start - jest bezdomnym, jego jedyny ziomek też jest menelem, gangsterzy z Yakuzy dębią od nich czynsz, a pierwsza misja tak naprawdę polega na pójściu do pośredniaka. I akceptowania tego, co się dostanie. Fabuła jest oczywiście bardziej złożona, bo protagonistę poznajemy jeszcze zanim trafił do więzienia, ale wątków jest tutaj naprawdę dużo. Podobnie jak postaci czy motywów. Fabularnie jest to rzecz z kultury masowej, przybliżająca dużo trudnych zagadnień w łatwy do przyswojenia sposób. Każdy bezdomny - i nie tylko on - miał w życiu coś takiego, co go popchnęło do egzystencji na ulicy. Ta gra pokazuje, że im też należy się szacunek - a przynajmniej neutralność. Dużo tutaj historii przynoszących ciepło na serce, w których kogoś spotyka niesprawiedliwość, a my możemy coś z tym zrobić. I wszystko jest wtedy lepiej. Nawet pijany błazen robiący syf po restauracjach jest tutaj tak naprawdę kimś, kto poświęcił życie, aby uratować czyjeś, za co spotkała go kara. Więc teraz pije, a my dajemy mu drugą szansę. Dużo tutaj o prostych, zwykłych ludziach, skorumpowanych politykach, gangsterach współpracujących z rządem, lobbingu, łapówkach, manipulacjach.

Historia jako taka buduje napięcie całkiem dobrze do 9 rozdziału, odsłaniając kolejne warstwy całej intrygi, by później pójść w sumie coraz bardziej w leniwe rozwiązania. Na końcu czarny charakter powie coś brzydkiego, nagrają to telefonem i sprawa załatwiona, złego spotka kara. Powiem tylko, że fabuła rozgrywa się współcześnie. Ogólnie to opowieść oceniam pozytywnie jako całość, ale to nadal takie 5,5/10. Dużo tutaj naciągnięć, zbiegów okoliczności oraz posługiwania się logiką emocji, a nie logiką przyczynowo-skutkową. Gdyby to nie była gra z całą szaloną otoczką typową dla Yakuzy, gdyby to był np. zwyczajny serial, to raczej nie oglądalibyście do końca. Protagonista z czasem jest coraz głupszy, ma coraz więcej dzikiego farta, a jeśli cokolwiek tutaj się akceptuje, to jest zasługą nie scenarzysty, ale animatorów, grafików, aktorów. Grałem wyłącznie z angielskim dubbingiem i ten jest... Przepotężny. Ci ludzie mogli gadać o tym, że makaron im smakuje, ale wkładali w to tyle serca, że nie mogłem uwierzyć, iż dubbing w grach komputerowych może być aż tak dobry. Wielkie, dramatyczne sceny zagrali też wspaniale, ale to było w innych grach. Tutaj ten poziom serca włożono też w te mniejsze momenty. Najmniejsze. W przypadkowe rozmowy o niczym na ulicy. W komentarz przy obiedzie.

Tak, dużo tutaj cutscenek i ogólnie cały gameplay sprowadza się w 90% do naciskania jednego guzika, ale ja naprawdę chciałem oglądać, słuchać wszystkiego, co gra mi oferowała. W pewnym momencie odblokowałem bar, gdzie mogłem rozgrywać osobiste wątki każdej postaci. Z ręką na sercu, siedziałem i słuchałem historii życia tych ludzi. Tutaj scenariusz naprawdę muszę pochwalić.

Yakuza" jest niestety taką grą, która może irytować i jej to ujdzie na sucho. Nie ma tego dużo, ale jednak twórcy korzystają z tego przywileju - innego uzasadnienia dla tego, co zaraz napiszę, nie ma. Największą wadą jest grind - w pewnym momencie fabuły trzeba zebrać trzy miliony, żeby dokonać następnego kroku. W grze, którą zaczynamy jako bezdomny, zbierający puszki i wymieniający je na kilka jenów, ale niech już będzie. Gra nie mówi, jak je zebrać, ale wiadomo - poprzez banalną i płytką minigrę w zarządzanie interesem. Trzy godziny siedziałem i ciułałem te jeny - a wcześniej już kilka godzin w niej spędziłem. Nie daje ona wiele satysfakcji, bo szybko człowiek orientuje się, że co by nie zrobił, to i tak osiągnie tam sukces, więc klika się cokolwiek, ignoruje wyskakujące okienka i cierpliwie słucha się własnego podcastu w tle, poświęcając czas na tego clickera. Największa wada to właśnie fakt, że wtedy nie bardzo gra się w Yakuzę. Nie spędza się czasu z tymi postaciami, nie robi się nic istotnego. To dosyć leniwy - oraz leniwie zrealizowany - sposób, aby gracz mógł mieć miliony w grze i móc je wydawać na ekwipunek oraz inne pierdoły.

Grind oznacza też przebijanie się przez mnóstwo wrogów na ulicach. Jest w tym co prawda trochę geniuszu, ponieważ zmusza gracza do chodzenia świadomie przez miasto, wybierania drogi na około, kojarzenia konkretnych dzielnic z tym, że tam jest niebezpiecznie. Jednak tych walk serio jest za dużo i zdarza się, że przeciwnik zrespi się tuż obok zaraz po tym, jak skończysz inną walkę. A to naprawdę irytuje, jak trzeba przejść ulicą - bo innej drogi nie ma - a tam czekają na ciebie trzy walki.

Walki, które są banalne. Do momentu, gdy nie są, tylko że wtedy stają się niemal niemożliwe. Wtedy nagle się okazuje, że nie ma tutaj treści pobocznej, bo gdy przyjdzie co do czego, to i tak trzeba wszystko maksować, aby w danym momencie być najlepszym, ponieważ gra zaraz to sprawdzi. Po wielu godzinach co prawda (ok. 20), ale jednak zacząłem włączać automat. Może wcześniej nie widziałem tej opcji. I ta automatyczna walka (podczas której nadal trzeba włączać QTE oraz bloki, automatyzacja polega tylko na wybieraniu wroga oraz sposobu ataku za gracza) wystarczyła całkiem dobrze aż do finału 9 rozdziału. AI jest głupie jak but, ale no - wystarczyło. Walka jest banalna i różni się tylko czasem, jaki trzeba poświęcić, zanim któryś wróg/grupa wrogów padnie. Raz czy osiem, to żadna różnica - aż do tego bossa na końcu 9 rozdziału. Typ dostaje cios za 400 dmg, a pasek życia skraca mu się o pięć milimetrów. Na dodatek sam bije tak, że nawet jak się zablokuje jego cios, to i tak zabiera postaci połowę HP. I potrafi atakować trzy razy pod rząd. W takiej sytuacji nie wyobrażam sobie mieć tylko fabułę za sobą.

A potem znowu wróciłem do automatycznej walki. Której jest tutaj dużo. Robiłem w tym czasie rzeczy w mieszkaniu, robiłem jedzenie, pranie, grałem w sudoku na telefonie. Rozumiem intencję stojącą za walką - ona jest efektownie wyglądająca, projekty przeciwników to zabawa sama w sobie, jest dynamiczna struktura (nikt nie stoi na szachownicy, tylko organicznie przemieszcza się po ulicy, może nawet samochód w typa uderzyć) i generalnie sama w sobie jest fajna. Tylko nie w tej dodatkowej ilości, no litości. Jakby to była gra na 20 godzin, to bym tylko chwalił, ale to gra na 80 godzin.

Inną wadą - dużo poważniejszą - jest to, że w sumie nie ma tutaj wiele do odkrycia przez gracza. Gra sama mu wszystko przed sobą ujawnia, każdy gracz raczej będzie mieć podobne doświadczenie. Chcę teraz wyjaśnić, że jak się wejdzie na ciekawostki o RDR2, to tam ludzie mając kilkaset godzin nadal zobaczą coś, czego jeszcze nie zobaczyli. W przypadku "Like a Dragon" nie ma na to szans. Nowym graczom mogę najwyżej podpowiedzieć, żeby zagadywali taksówkarzy - bo jak później będziecie mieć hajs na jeżdżenie, to się zorientujecie, że możecie jeździć tylko do tych, które właśnie "zagadaliście". Yakuza Like a Dragon jest potężnym doświadczeniem, które z miejsca charakteryzuje gracza, który ją ukończył, ale to nie jest doświadczenie związane z odkrywaniem.

Do 9 rozdziału (z 14) historia świetnie motywuje do dalszej gry, potem staje się coraz bardziej obojętna. Grałem wtedy w sumie z rozbiegu, żeby kontynuować, a nie dlatego, że chciałem. W sumie nawet było mi wstyd momentami, że poświęcam na to życie, że grinduję godzinami to i tamto. Naprawdę byłem w stanie zwątpienia, czy to kontynuować. Czy grać inne części? Czy naprawdę to jest dobra decyzja? W końcu, z tego co się orientuję, inne "Yakuzy" są podobne. Czasami to jest gra 8+/10. Czasami to jest gra 2/10. Obejrzałem epilog, poczułem satysfakcję i cieszę się, że wrócę do tych ludzi w kolejnej części. Ale tę usunąłem z dysku jak tylko fabuła się skończyła. Nie miałem motywacji, aby grindować pozostałe rzeczy.
Upplagd 6 juni.
Var denna recension hjälpsam? Ja Nej Rolig Utmärkelse
1 person tyckte att denna recension var hjälpsam
12.4 timmar totalt
Fajna gierka, ale kontynuacja jest lepsza.

To metroidvania FPP z elementami walki, odblokowywaniem nowych sposobów dotarcia do mijanych wcześniej lokacji i zbieraniu różnych dodatków. Świat jest osadzony w miniaturze postawionej gdzieś w ogrodzie domu i czasami możemy zobaczyć gigantycznego chłopca oglądającego nasze działania z góry. Nasza misja - zdobyć dostęp wody dla naszej krainy.

W późniejszej grze świat był bardziej wiarygodny - było czuć, że tam żyją ci ludzie i tworzyło to coś spójnego. Tutaj to trochę jak mapy z CS'a 1.0, gdzie kilka przypadkowych elementów jest i tyle. Czasami z dupy spotkamy typa żyjącego na jakimś zadupiu, a tak naprawdę jest tam tylko po to, aby dać nam kryptyczną wskazówkę, aby rozwiązać zagadkę. Generalnie całość jest ciągiem niezobowiązujących zagadek, dopiero pod koniec to zaczyna być ciągiem wyłącznie zagadek, aby przejść daną lokację i dojść do następnej, gdzie będzie to samo. Łatwo też się zgubić i wiedzieć, o co chodzi twórcom. Pod koniec to w ogóle musimy iść do innych lokacji i ciężko by było bez poradnika ogarnąć ("znajdź swojego brata"). Dodatkowo twórcy wymagają wręcz od nas działań, które w innych grach mają na celu jej zepsucie. Dostajemy narzędzia pozwalające pozornie wychodzić poza mapę. Jeszcze trochę i wróciłbym do czasów stawiania teleportów w Team Fortress 2 na skyboxie.

Gra się nadal fajnie. Cały czas coś odblokowujemy, coś nowego robimy, krainy i lokacje zaskakują możliwościami. Jest fajnie, tylko same karty dropiły mi się jakieś 12h i nie mam ochoty grać dalej, a fabuły jeszcze nie ukończyłem.
Upplagd 25 maj.
Var denna recension hjälpsam? Ja Nej Rolig Utmärkelse
Ingen har angett att denna recension är hjälpsam ännu
5.3 timmar totalt
Statek kosmiczny. Budzimy się na jego pokładzie i jakoś musimy tam przeżyć, pracując i handlując, pomagając innym. Historia na poziomie postaci nie jest zbyt złożona, w zasadzie każdy koniec końców będzie dla nas miły, a o trudach życia (i jak inni są tam wstrętni) słyszymy w zasadzie tylko z opowieści. Wizualnie też niewiele się dzieje i w zasadzie wszystko trzeba sobie wyobrazić. Atrakcje czyhają gdzie indziej w tej produkcji.

Chciałbym zobaczyć to w segmencie AAA, tytuł z gatunku TPP na przykład albo FPS. Chodzenie po stacji i odkrywanie jej zawartości. Obecna forma początkowo utrudnia wejście, ale pewnie w dużym stopniu przez brak wyobraźni u takiego gracza, jak ja. Dużo tutaj trzeba sobie wyobrazić i ciężko ogarnąć jak się w to gra. A faktycznie trzeba znaleźć jakąś aktywność, coś tam kliknąć... I wrócić na chatę, zaczynając od początku. Komplikowanie tego zaczyna się później, kiedy trzeba zacząć handlować albo zdobyć jakiś przedmiot. Wtedy dopiero załapałem tę grę. Historia też zaczęła być angażująca.

Ilość fabuł jest tutaj szczególnie zaskakująca. Można przejść ten tytuł na wiele sposobów - w tym znaczeniu, że jest tutaj wiele wątków, których zakończenie oznacza tym samym koniec gry. Jeśli więc zdecydujemy się z kimś uciec, to na tym kończymy. A jak nie, to przed nami wiele innych wątków i historii. Ogólnie tytuł będę dobrze wspominać, jak byłem emocjonalnie zaangażowany oraz jak tytuł postawił mnie przed dylematem tytułowego Sleepera. Typ żyje w czasie, kiedy jego ciało ma spać podczas podróży. Czy więc jego ciało należy do niego? Czy Sleeper ma obowiązek mu je oddać, poświęcając tym samym własne życie?
Upplagd 14 maj.
Var denna recension hjälpsam? Ja Nej Rolig Utmärkelse
Ingen har angett att denna recension är hjälpsam ännu
35.2 timmar totalt (27.1 timmar när recensionen skrevs)
Zbiór aren typu "klon Vampirse Survivor", gdzie staramy się przetrwać kolejne fale wrogów. Brakuje historii, lore czy czegoś więcej, ale jest kolorowo, ma niezłe dźwięki oraz muzykę. Nic więcej, ale:
- jest trudno. W zasadzie bez grindu grasz po kolei mapy i uważasz cały czas, żeby przejść
- cały czas odblokowujesz coś nowego, progres jest stały
- czuć, jak się jest lepszym, chociaż to kwestia bardziej 10 godzin niż pięciu

Kwestia jest tylko taka, że trzeba przejść mapę do końca, a to będzie te 20 minut i więcej. Twórcy mają kilka pomysłów, aby zaangażować gracza - dają mu jakiś bonus na mapie, do którego trzeba dojść. Celem rozgrywki jest zabić opcjonalnych bossów, którzy są bardzo daleko, albo też wyewoluować trzy bronie. I trzeba z tym zdążyć, bo po 10/15/20 minutach pojawia się ostateczny boss i już nie można wtedy robić dodatkowych celów. A jak jesteś silny, to i boss pada bardzo szybko, więc nie ma dużo czasu. Dzięki temu gra jest intensywna i angażująca nawet po 20h. A coś czuję, że przede mną nawet więcej, niż drugie tyle. Trochę się nawet uzależniłem od tej gry - po powrocie z urlopu odpalenie tej gierki było pierwszym, co zrobiłem. Robię przerwy między tym, co robiłem, żeby pograć jedną planszę. I zazwyczaj gram dwie. I trochę mi z tym głupio, bo to nie jest aż tak udana gierka. Jest udana z całą pewnością, ale jednak trochę nadużywa mojej sympatii.
Upplagd 26 april.
Var denna recension hjälpsam? Ja Nej Rolig Utmärkelse
Ingen har angett att denna recension är hjälpsam ännu
7.5 timmar totalt (7.0 timmar när recensionen skrevs)
Wystarczająca - to jest właściwe słowo. Żaden element może nie jest wyróżniający się i warty, aby zagrać, ale jako całość wychodzi z tego na tyle sprawnie zrealizowany produkt, że... Wystarczy. Do grania, do ukończenia, do zrobienia calaka. Do tego, żeby nie żałować.

Fabularnie to trochę taki "Prometeusz" Ridleya Scotta z 2012 roku: przybycie na obcą planetę, poznawanie ich technologii oraz relacji między nimi i ludźmi, walka, poznawanie nowych krain. Brakuje tylko szkoły uciekania w prostej linii przed gigantycznym kołem, ale spokojnie - ta gra ma swoje własne głupoty, tylko żadnej nie pamiętam na tyle, aby tu wspomnieć. Historia jest po prostu wystarczająca. Mechanicznie to trochę polskie gry z 2007 roku i wcześniej - lekko drewniany TPP, gdzie znajdujemy zasoby (w tym amunicji, której faktycznie jest mało), jakieś kamyki z zapisem informacji (dzięki którym w dużym stopniu wbijamy wyższy poziom), strzelamy do napotykanych potworów i okazjonalnie rozwiążemy jakąś zagadkę logiczną. Oraz będziemy się bić z bossami, na których trzeba zawsze znaleźć sposób, strzelanie na pałę nic nie daje. Trzeba np. wyczuć moment, gdy gigantyczny wróg stoi kilkoma nogami na zamarzniętym jeziorze - wtedy trzeba rozbić lód pod nim, żeby kilka nóg wpadło. Wtedy się zablokuje na dłuższą chwilę i odsłoni kawałek pancerza, gdzie trzeba strzelać.

Wykonanie jest... Wystarczające. Na bugi ciężko się natknąć, znajdźki łatwo znaleźć. Można się cofać, ale nie ma takiej potrzeby. W ogóle całość ma kilka rozdziałów i w piątym wydaje się, jakby twórcom odpadł budżet na dziesięć kolejnych rozdziałów, więc resztę gry zmieścili w piątym. I nagle znajdujesz masę sprzętu, nagle rozwijasz postać do końca i kończysz grę mając 10 punktów i nie mogąc ich nigdzie wsadzić (ale no, ja okropnie myszkowałem i chyba znalazłem wszystko).

To po prostu kolejna gra, w której jednym uchem słuchasz jakiegoś nagrania. Ścieżka prowadzi w lewo, więc idziesz w prawo, znajdujesz jakąś znajdźkę, z podłogi wyskoczy tam jeszcze jeden przeciwnik. Strzelasz mu w ryj i idziesz dalej. Znajdujesz ulepszenie do broni, którego nie będziesz używać. Wbijasz poziom, który niczego nie zmienia. I to nie będzie ci szczególnie przeszkadzać - i wtedy sobie pomyślisz, że skoro tak, to ta gra nie zasługuje na zbyt niską ocenę. Niech ma te 6/10.

PS. Do calaka wystarczy grę przejść na dowolnym poziomie trudności. Poza tym trzeba tylko użyć broni parę razy w konkretny sposób, np. aktywować tarczę przed ciosem, który by cię zabił (to jest najrzadsze).
Upplagd 26 april.
Var denna recension hjälpsam? Ja Nej Rolig Utmärkelse
2 personer tyckte att denna recension var hjälpsam
5.4 timmar totalt (3.8 timmar när recensionen skrevs)
Można podejść do kobiety i powiedzieć do niej: "Fajna dziupla". 10/10, polecam.

Reszta gry to, no cóż, symulator menela i inne dziwne pomysły, których żaden gracz nie klepnął. Samo otworzenie gry to jakieś dwie minuty wyskakujących okienek o różnych dodatkach, wyrażeniach zgody, kretyńskim intrze... Nie chce się grać. Fabuła i zadania to absurdy typu "uratuj typa, który mógł się zatruć zanieczyszczoną wodą". Znajdujesz go, a on ma to w dupie, więc dajesz mu wódki na przepłukanie gardła i po temacie. Serio. Gameplay pełny jest takich rzeczy typu: wiatrak jako ubisoftowska wieża, która odblokowuje kryjówki. Dobra, więc chcę zrobić te wiatraki, które mogę. Idę w stronę takiego, który wygląda jak baza, ale w środku nikt mnie nie atakuje. I wspinaczka jest naprawdę fajna, bo trzeba się w paru momentach chwytać skrzydeł, aby wejść wyżej. Poczułem, że tutaj akurat "zdobycie" tego konkretnego wiatraka jest faktycznym osiągnięciem, a nie jak z poprzednimi, że zajął mi 5 sekund i potem 5 godzin postaci wewnątrz gry mówią mi, jaki jestem zajebisty, że tego dokonałem. Już pomijam, że najwyraźniej nikomu z nich się nie chciało wejść i pstryknąć. Wracając do tego fajnego wiatraka... Otóż zdobywam szczyt i co? Nic, na szczycie nic nie ma. Zaglądam na YouTube'a i okazuje się, że ten wiatrak to część jakieś misji fabularnej. I pierwszy komentarz śmieje się z tego, że tak jak ja też wszedł na górę myśląc, że go zdobędzie. Takie rzeczy jasno pokazują, że przy tej grze nie pracował żaden gracz. Ani jeden. A jeśli już, to nikt go nie słuchał.

Jest więc cienko, ale gra atakuje rzeczami do zrobienia i pewnie jak się odblokuje rzeczy, które były w pierwszej części (tutaj trzeba odblokować magię pozwalającą wspinać się dłużej... serio), to pewnie jest fajniej. Ja poczekam, aż będzie za 20 złotych czy mniej. Wcześniej ograne podczas freeweekendu. Mam w co grać do tego czasu...

5/10 póki co.
Upplagd 24 februari.
Var denna recension hjälpsam? Ja Nej Rolig Utmärkelse
Ingen har angett att denna recension är hjälpsam ännu
5.0 timmar totalt
Piękne doświadczenie o zaletach bycia pomysłowym. Nigdy nie wiesz, czym ta gra w ciebie rzuci i masz nieustającą frajdę z tego, że nie wiesz zupełnie, jaką niespodziankę zaraz będzie ci zaserwowana. Jak w życiu. Wyjaśnieniu na koniec brakuje co prawda kopa, ale spaja całość w logiczny utwór. Wcześniej po prostu mamy frajdę przez kilka godzin. Po przejściu przeszedłem całość jeszcze raz w 50 minut, bo są achivementy za speedrun.

Tylko raz musiałem korzystać z poradnika (jak były strzałki w lewo/prawo), reszta zagadek jest logiczna i chce się je samodzielnie rozwiązywać. Sekrety już są przegięte (powiększanie figury szachowej, żeby się po niej wspiąć pod sufit), a tryb wyzwań (typu: zrób daną zagadkę skacząc np. max 2 razy) wymaga główkowania. Nie chciało mi się.

Battle-royale i co-op nie robiłem, bo nie mam przyjaciół.
Upplagd 21 februari.
Var denna recension hjälpsam? Ja Nej Rolig Utmärkelse
Ingen har angett att denna recension är hjälpsam ännu
6.7 timmar totalt
Idealny przykład historii kryminalnej (albo typowej dla thrillera politycznego), która w filmie czy książce byłaby 6/10 w medium gry zostaje wyniesiona poziom wyżej, dzięki dawaniu graczowi kontroli, on staje się przyczyną wydarzeń, ma w nich udział, odpowiada za nie. W tej przygodówce sterujesz tutaj agentem specjalnym w świecie podobnym do naszego, ale całkowicie fantastycznym (są tutaj dwie planety i handlują ze sobą, mają przeszłość pełną konfliktów). Całość to tak jakby neo-noir o tym, jak dostajesz telefon, że ktoś ważny został zamordowany. I szybko intryga zaczyna zataczać szersze kręgi, aż w końcu będziesz mieć okazję złapać mordercę. Albo puścić go wolno, jeśli się z nim zgadasz. Ogólnie zakończeń jest tutaj osiem, będących wariacją jakichś trzech możliwości.

Intryga jest prosta tam, gdzie wystarczy być prosta, ale nadrabia rozmachem, cynizmem bohatera oraz dialogami, nawiązywaniem relacji z tymi wszystkimi ludźmi. I gdy jesteś w połowie, to chcesz grać do końca - całość zajmie jakieś sześć godzin. Fabuła wciąga, angażuje i miałem pragnienie, aby wszystko skończyło się w konkretny sposób. Ten tytuł daje satysfakcję.

Zacząłem grać drugi raz, już jako buc, który nie odwiedza swojej córki - i takiego podejścia gra nie umie udźwignąć. Od razu leci narracja z OFF-u bohatera, gdzie ten mówi, że czuje do siebie wstręt, że tak zrobił, że nie ma siły, aby być takimi, jakim powinien być. Szkoda.
Upplagd 9 februari.
Var denna recension hjälpsam? Ja Nej Rolig Utmärkelse
Ingen har angett att denna recension är hjälpsam ännu
0.3 timmar totalt
Darmowe, ale jak na darmowe, tej treści jest za mało - jeden poziom do zrobienia w 16 minut. I takich gier jest kilka na steamie, każda po jednym poziomie - to nie jest samodzielna produkcja, tylko demo, które w ten sposób zyskują opinie najwyżej ocenionych produkcji na Steamie w danym roku. Pełna wersja wyjdzie niedługo, będzie płatna, ale chociaż zaoferuje konkretną zawartość.

Jak na demo, to łapka w górę, ale i bez tego jest to gra wyłącznie do grania w toalecie.
Upplagd 8 februari.
Var denna recension hjälpsam? Ja Nej Rolig Utmärkelse
Ingen har angett att denna recension är hjälpsam ännu
0.2 timmar totalt
Darmowe, ale jak na darmowe, tej treści jest za mało - jeden poziom do zrobienia w 10 minut. I takich gier jest kilka na steamie, każda po jednym poziomie - to nie jest samodzielna produkcja, tylko demo, które w ten sposób zyskują opinie najwyżej ocenionych produkcji na Steamie w danym roku. Pełna wersja wyjdzie niedługo, będzie płatna, ale chociaż zaoferuje konkretną zawartość.

Jak na demo, to łapka w górę, ale i bez tego jest to gra wyłącznie do grania w toalecie.
Upplagd 8 februari.
Var denna recension hjälpsam? Ja Nej Rolig Utmärkelse
< 1  2  3 ... 34 >
Visar 1–10 av 340 poster