112
Products
reviewed
0
Products
in account

Recent reviews by Black Rose 🌹

< 1  2  3 ... 12 >
Showing 1-10 of 112 entries
10 people found this review helpful
28.7 hrs on record
RoboCop, bracie, zrób z tym światem wreszcie porządek!
Nie pogniewałabym się, gdyby animacja postaci w RoboCop: Rogue City była trochę lepsza, ale cała reszta to świetny FPS powiązany ściśle z serią hitów kinowych przełomu lat 80 i 90 ubiegłego wieku. Wcześniej było kilka gier związanych z naszym supergliną, ale przez 20 lat nic się nie wydarzyło aż do 2023 roku, kiedy to polska firma Teyon stworzyła całkiem dobrą strzelankę, którą warto ograć ze względu na gameplay i całkiem realnego, prawie jak z filmu RoboCopa.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3457085520
RoboCop nie wyleciał sroce spod ogona.
Czy ktoś w ogóle z młodszych graczy wie co to RoboCop? Wydaje mi się, że jest on brany w dzisiejszych czasach bardzo powierzchownie, jednak pierwszy film, pomimo że to SF (przeważnie są ignorowane) dostał 3 nominacje do Oskara, w tym jedną zdobył, do tego ma na koncie 5 nagród Saturn. Młodsze pokolenie, jeśli nie chce oglądać staroci, może sobie zerknąć na remake RoboCopa z 2014 roku, ale od razu mówię, to nie to samo (chociaż film całkiem niezły nie dorównuje oryginałowi). Nasz superglina w tym filmie wygląda, rusza się i ogólnie jest jak jakiś Avenger, a nie nasz cybernetyczny kumpel z traumą. No i ta zbroja... eh (polecam 3 części oryginału i to co że są stare!).
W każdym razie...
Pomysł stworzenia mieszanki człowieka i robota był świetny, a osadzenie go w alternatywnej rzeczywistości gdzie zło wylewa się na ulicę i trzeba z nim robić porządek, jeszcze lepszy. Do tego dochodzi cyberpunkowe otoczenie, zła do szpiku kości korporacja i mamy temat na świetne filmy i oczywiście zarąbiste gry. Przygody RoboCopa można ciągnąc w nieskończoność, to przecież policjant, sierżant Alex Murphy z zawalonego przestępczością Detroit, wystarczy tylko bujna wyobraźnia i talent. Kto by się oparł superglinie walczącemu o swoje człowieczeństwo i człowieczeństwo tych brudnych i paskudnych ulic. Ja piszę się na każdą kolejną część. Chyba że ktoś spartoli po całości...
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3461848164
RoboCop wkracza do akcji.
RoboCop: Rogue City to przygodowa gra akcji i rasowa, pierwszoosobowa strzelanka science fiction, pomimo że wygląd otoczenia to cofnięcie się do końca lat osiemdziesiątych. Z perspektywy naszych czasów to retro futurystyczny tytuł. W ciągu całej rozgrywki jesteśmy 3 razy na naszej dzielnicy, swobodnie patrolując teren (nawet mandaty można dawać i pouczać) przy okazji wykonując kilka misji pobocznych i głównych. Resztę czasu w grze spędzamy tam, gdzie nas poprowadzi gameplay, czyli fabuła jest liniowa i bardzo dobrze, bo Murphy ma za zadanie złapanie głównego złoczyńcy, a nie bawienie się w krawężnika.
RoboCop jest bardzo silny, ciężki, jego ruchy są ograniczone, na długotrwały atak też nie może się narażać zwłaszcza na wyższych poziomach trudności, bo system zgaście i jesteśmy trupem. Ma za to fajne udogodnienia, które można odblokować przy rozdawaniu punktów jak: tarcza, zwolnienie czasu, fala i doskok (odskok). Moją ulubioną zagrywką było chwytanie wszystkiego co się da i rzucanie tym. Przedmioty jak monitory, śmietniki dawały duże obrażenia a butle z gazem czy motory wybuchały. Przestępców też można chwycić i rzucić w kolejnych albo rozpaplać im twarz jednym ciosem. Dobra zabawa.
Broń jaką używamy to nasz niezawodny z niekończącą się amunicją pistolet AUTO-9, który jest na stałe oraz strzelba, którą możemy zamienić na wszystko, co nam leży pod nogami. A ponieważ wrogów mamy dużo to i broni też jest mnóstwo. Bardzo podobało mi się doskonalenie naszego głównego pistoletu. Trzeba znaleźć gdzieś w świecie gry płytki na chipy, a potem chipy w skrzyniach OCP i wedle naszego gustu powsadzać je na te płytki. Używamy tylko jedną naraz. Ja polecam tak dopasować i wszystko ulepszy, aby mieć „ciągły ogień”. To jest naprawdę silna rzecz.
Wrogowie, to pospolici przestępcy, gangi, najemnicy i maszyny. Im dalej w grze, tym gorsze typy stają nam na drodze. Od czasu do czasu pojawia się jakiś boss jak np. robot kroczący ED-209.
Ponieważ RoboCop to policjant „z krwi i kości”😁 przeprowadza czasem śledztwa i tu przydaje się nam skanowanie. Bez tego słabo by nam szło, a tak jesteśmy gwiazdą na posterunku i każdy nas lubi.
Gra zajmie nam 20-25 godzin, chyba że ktoś pójdzie na łatwym poziomie lub nie będzie chodził po mieście i nie znajdzie misji pobocznych. W takim przypadku czas się dużo skróci. Zresztą po każdym większym etapie gra ma podsumowanie i widzimy, że coś opuściliśmy.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3461850040
RoboCop wzbudza nostalgię.
Trochę słabą stroną gry są animacje postaci, zwłaszcza niepierwszoplanowe postacie przy rozmowach jakoś tak nie za dobrze wychodzą, ale grafika ogólnie jest całkiem przyzwoita, a podobieństwo do filmu uderzające i tu twórcy się postarali. Ci co nigdy produkcji kinowych nie widzieli albo widzieli niedawno, nie zrozumieją o co chodzi. Ponieważ moimi ulubionymi seriami kinowymi był Alien, Terminator i właśnie RoboCop plus później doszedł Matrix (tak, lubię sf nie za bardzo pasuje mi robić patataj na koniku, gadać z królami i walczyć z biednymi smokami), dlatego widząc podobieństwo aktorów i samego RoboCopa byłam pod dużym wrażeniem. To jak cofnięcie się w czasie plus zagranie ulubioną postacią z filmu. Nawet głos Murphy’ego to głos Petera Wellera, aktora grającego superglinę. Miło, bardzo miło...

RoboCop i ostatnie słowa recenzji.
Komu spodoba się RoboCop: Rogue City?...
Na pewno osobom lubiącym tradycyjne FPS-y, styl retro futurystyczny i oczywiście fanom trochę zapomnianego na ostatnie 2 dekady supergliny walczącego z brudami tego świata.
Wkrótce wyjdzie „samodzielny dodatek” do RoboCop: Rogue City, czyli w praktyce nowa gra i nowa przygoda RoboCop: Rogue City - Unfinished Business. Dlatego... Do boju, czyścić ulice z gnoju!

Zapraszam do odwiedzenia strony kuratora MY GROUP 👌

Nie zapomnijcie uratować kota 🐱!
Posted April 11. Last edited April 11.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
16 people found this review helpful
120.4 hrs on record (106.8 hrs at review time)
Samurajski honor to chrzanienie.
Dla niektórych fanów samurajów te słowa to herezja, jednak w Ghost of Tsushima DIRECTOR'S CUT dokładnie o to chodzi. Główny bohater Jin Sakai sam odczuł to na własnej skórze. Rozwinięcie tematu za chwilę...
Gra Ghost of Tsushima jest trzecioosobową, przygodową grą akcji z otwartym, sandboksowym, dużym światem NIE RPG (fabuła liniowa) z roku 2020, ale PC-towcy doczekali się w 2024 na wersję Director's Cut, która ma dodatkową, fajną zawartość zarówno fabularną, jak i gameplayową. Dowiadujemy się z niej wiele rzeczy o Jinie i jego rodzicach, czego wcześniej nie było.
Za obie wersje odpowiada amerykańska firma Sucker Punch Productions i być może dlatego, że jest amerykańska, postacie w grze wyglądają na Azjatów, a nie na animowe lale wyjęte prosto z mangi. Czasem cholera wie, czy to kobieta, czy mężczyzna, dopóki ktoś nie doklei postaci obfitego biustu. Tu samuraj to samuraj, wieśniak to wieśniak i od razu każdy to widzi. Pod tym względem jest dużo realizmu. Dla mnie to duży plus.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3441355005
Eh ci Mongołowie, zawsze musieli coś podbijać.
Jak wiadomo, Ghost of Tsushima zabiera nas do Japonii na wyspę Tsushima. Jeśli ktoś myśli, że to świat stworzony na potrzeby gry, to się myli. Tytuł czerpie garściami z historii. Wyspa istnieje, tak jak z resztą Iki z DLC, a w 1274 roku Mongołowie, po naszemu Tatarzy, zaczęli pierwszy najazd na Japonię, po czym w 1281 drugi. Za każdym razem Tsushima była zajęta w okamgnieniu, a Kraj Kwitnącej Wiśni był uratowany w obu przypadkach tylko i wyłącznie za sprawą ogromnego tajfunu. Dostał nawet swoją nazwę Kamikaze (boski wiatr). Tło gry może pasować do obydwu najazdów. Fikcją jest tylko postać Khotun-chana. Mongołami rządził wtedy wnuk Czyngis-chana. I sorry, ale wielki han mongolski Kubilaj, cesarz Chin, którego kraj rozciągał się z jednej strony po granice Polski (nas tylko najeżdżali, nigdy nie podbili, a w III najeździe z 1287-88 dostali wciry i więcej się nie pokazali jako najeźdźcy) a z drugiej po wybrzeże Japonii, nie mógł być popychadłem w grze. A więc fikcyjny Khotun-chan napada na wyspę Tsushimę, zajmując ją z buta, a nasz jedyny ocalały samuraj chce mu pokrzyżować szyki. Czas zaczynać.

Czy wy wiecie, że kobiety samuraje istniały?
Nie będę pisać o gameplayu, ponieważ, to już zrobiło wiele osób przede mną. Natomiast są w tej grze dwie rzeczy, które zaskoczyły mnie na maksa.

⚔️Po pierwsze w Ghost of Tsushima DIRECTOR'S CUT honor samurajski NIE jest wyidealizowany. Wielki pan Jin Sakai samuraj z krwi i kości nagle zauważa, że coś jest nie tak z tym jego honorem, a jakiś głos, jakby jego sumienie, mówi co innego niż zasady samurajów. Realnie samuraje byli wojownikami ze szlacheckich rodów, których od małego przyuczano do tego „zawodu” i pięknie prano mózgi. Wpajano im pogardę dla życia, swojego też i bezwarunkowe oddanie panu. Niewykonanie nawet najgorszego rozkazu, było dla nich hańbą za to wycinanie całych wiosek bezbronnych wieśniaków już nie. Seppuku za każdą błahostkę to wcale nie była rzadkość i było traktowane jako przywrócenie honoru. W naszej tradycji samobójstwo to ucieczka przed odpowiedzialnością, przyznanie się do winy, ogólnie porażka i nie ma nic wspólnego z honorem wręcz przeciwnie. Samurajskie poczucie honoru było bardzo okrojone z człowieczeństwa i zdecydowanie wolę honorowe zachowanie naszych średniowiecznych rycerzy i ich zasady. Bronić bezbronnych i dotrzymywać zawsze słowa nawet jak się to nie podoba jakiemuś królowi, to jest to. I nie zapominajmy o honorowych pojedynkach, bo nie ma to, jak być wyzwanym na ubitą ziemię za to, że ktoś popatrzył na białogłowę. Dostać taką metalową rękawicą w japę i to wytrzymać, to już był wyczyn 😁.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3435542534
⚔️Po drugie, gdyby nie Ghost of Tsushima DIRECTOR'S CUT nie wiedziałabym, że kobiety-samuraje istniały. Tak, też jestem w szoku! Ponieważ tytuł dosyć ładnie oddaje realia epoki, to jednak nie mogłam w to uwierzyć, żeby kobiety w tamtych czasach nosiły katany jak w grze. Był to dla mnie trik taki pod publikę, żeby gra się ładnie sprzedawała. Zajrzałam do źródeł i o zgrozo byłam ignorantką! Mistrzynie sztuk walki istniały w Japonii. Nosiły miano onna-bugeisha, były biegłe w używaniu krótkiego miecza i sztyletu oraz łuku. Ulubioną bronią była naginata. W XIII wieku, kiedy rozgrywa się akcja gry, miały takie same prawa do dziedziczenia jak mężczyźni, prawa do posiadania własności i mogły walczyć w bitwach obok samurajów. Dopiero w późniejszych wiekach, ponieważ moda była na delikatne, zależne od kogoś niunie (kanon piękna), kobiety zaczęły tracić na wartości, powoli prawa im odbierano, aż w końcu stały się tylko żonami lub gejszami chodzącymi z opuszczoną głową trzy kroki za facetem. Dla piękna cofnięcie się w rozwoju na tyle setek lat. Katastrofa 😱!
Podejrzewam, że dla uhonorowania onna-bugeisha niektóre postacie z gry mają zapożyczone imiona legendarnych japońskich wojowniczek. Jedna to Tomoe z misji pobocznej, a druga to pani Masako, postać występująca w misjach głównych.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3432039239
Ostatnie słowa.
Jeśli ktoś nie miał przyjemności zagrać w ten tytuł, to zapewniam, że warto. Chyba że ma alergie na samurajski honor. Ghost of Tsushima DIRECTOR'S CUT to bardzo dobrze zrobiona i dopracowana gra. Tytuł nie ma słabych punktów, natomiast rzeczą wyjątkową, która od razu rzuca się w oczy, jest pięknie opracowany styl graficzny. Z jednej strony okropności wojny a z drugiej czarujący świat przyrody i wyciszenie. Układamy nawet haiku 🙂.

Zapraszam do odwiedzenia strony kuratora MY GROUP 👌
Posted March 15. Last edited March 17.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
14 people found this review helpful
1 person found this review funny
1
91.8 hrs on record
Tym razem nie będzie krótko.
Intuicja mnie nie zawiodła. Zobaczywszy pierwsze trailery Banishers: Ghosts of New Eden pomyślałam bez namysłu, że to bardzo interesujący temat na grę i przydałoby się kiedyś zobaczyć, co w trawie piszczy. Kupiłam, zagrałam, oceniłam i... TO ŚWIETNY, RASOWY RPG AKCJI, ale ze swoimi, oryginalnymi pomysłami! Jestem pod ogromnym wrażeniem. Na pierwszym miejscu zachwycona jestem klimatyczną atmosferą, pomysłem na fabułę, misjami pobocznymi. Następne w kolejce są: gameplay, wypełniony po brzegi wielki, otwarty świat i walka. Nawet mimika twarzy przy rozmowach z ludźmi jest dobra, a to przecież jest wielką bolączką w RPG-ach i na dodatek, co graniczy z cudem, nie odnotowałam błędów. Ups kłamię! Raz jeden wróg zaklinował się na skale, a ja nie mogłam go dosięgnąć karabinem, ale zabiłam go mocami Antei.
Brawo, po prostu brawo. Nie mam pojęcia czemu TAKA gra przeszła jakby bez echa. O co chodzi? Reklama zła?

https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3422608612
Banishers: Ghosts of New Eden został wydany w 2024 roku, a za produkcję tej świetnej gry odpowiada DON'T NOD. Tak, dobrze myślicie, to są twórcy tytułów takich jak Remember Me, Vampyr, Life is Strange.

Sami sobie zgotowali ten los.
Jest rok 1695, czas kolonizacji Ameryk i polowania na czarownice. Nie ma Stanów Zjednoczonych ani innych krajów na tym terenie, na razie jest Nowy Świat, do którego napływają osadnicy, licząc na lepsze życie. Do Nowej Anglii przybywają wciąż głównie purytanie. Uważają siebie za prawie świętych, a wszystkich innych za grzeszników, zwłaszcza ładne i mądre kobiety, mające coś do powiedzenia, bo one są oczywiście wiedźmami.
Nasze grywalne postacie przypłynęły specjalnie z Londynu do osady New Eden, gdzie zostały zaproszone jako pogromcy (banishers), czyli fachowcy od pozbywania się duchów i innego cholerstwa zza światów (tacy wiedźmini od duchów), aby pozbyć się klątwy. I tu zaczyna być pod górkę, ponieważ ta zwykła klątwa okazała się całkiem niezwykła, a duch, z jakim mamy do czynienia to prawdziwy Koszmar o ogromnej złej mocy.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3427284875
Jest nas dwoje, Red mac Raith ze Szkocji, który jest żołnierzem z wieloma złymi wspomnieniami z wojen. Walczył nawet gdzieś przeciwko Polakom (nie zapominać, że Polska była wtedy ogromnym i silnym krajem) i Antea Duarte z Kuby. To ona jest szefem i dużo bardziej doświadczonym banisherem. O dziwo, pomimo że kobieta jest czarnoskóra, nie jest niewolnicą. Myślałam, że chodzi o trendy i przymus wlepiania modnych rzeczy do gier, ale mamy tu do czynienia z faktami historycznymi, do których Antea została dopasowana. Jej matka była „uzdrowicielką” leczącą niewolników na Kubie, dlatego dziewczynka od małego ujawniała po mamie „talent” związany z duchami. Red jest jej uczniem i ukochanym. Niedługo po starcie gry sprawy przybrały zły obrót, kobieta ginie, a my dopiero teraz zaczynamy prawdziwą grę i walkę ze złem.

Red to wiedźmin tylko ze specjalizacją - duchy.
👻 Banishers: Ghosts of New Eden to trzecioosobowy RPG akcji z ogromnym otwartym światem. Na początku nie wyróżnia się niczym poza mrocznym, budzącym trochę grozę klimatem. Klątwa panuje nad miasteczkiem New Eden i to czuć w kościach. Z biegiem fabuły i po pierwszych nawiedzeniach przez duchy (misje poboczne) zaczynamy dostrzegać plusy w gameplayu. Red jest detektywem, sędzią i katem. Świetna sprawa! Nie mamy pojęcia, jak te decyzje wpłyną na zakończenia (jest ich 4), ale to my decydujemy o losie duchów albo osadników, których życie też jest w naszych rękach.
👻 Zwykły gameplay wykorzystuje cały czas moce Antei. Bez nich nigdzie nic nie wskóramy nawet w fabule głównej. Jeżeli gdzieś nie możemy się dostać, to znaczy, że trzeba będzie się wrócić później, ponieważ na razie nie potrafimy pozbyć się korzeni czy rozbić skał. Takich miejsc na początku gry jest mnóstwo, więc nie martwcie się, tylko idźcie do przodu. Ogniska na pewno będą odblokowane, więc problemu z powrotem nie będzie.
👻Wielgachny świat jest wypełniony aktywnościami po brzegi. Tam nawet nie można mieć konia, bo co 20 metrów jest jakieś przewężenie czy skały do wspinania i coś do odkrycia lub zebrania i nie mówię tu wcale o surowcach (te oczywiście też są), tylko o misjach i poważnych znajdźkach. Skrzynie, pudła, lalki voodoo do otwierania kolejnych skrzyń, klucze, skarby, papiery, książki, zapiski o skarbach, rzeczy pozawieszane na drzewach itd. Do tego są miejsca mocy przedłużające nasze życie albo takie, przy których odprawiamy rytuały (szczeliny), a potem walczymy z potworami. Nie mogę zapomnieć o wejściach do zaświatów. Tak, tam też spacerujemy i walczymy. Jest tego wszystkiego cała masa.
👻Nasz sprzęt (88 sztuk) jest ukryty gdzieś w świecie. Red walczy mieczem plus pochodnią oraz karabinem, a Antea ma swoje duchowe moce (na końcu aż 5). Na początku rąbanie mieczem, uniki, obrona i kontrataki Reda (typowa walka zręcznościowa) są silniejsze od mocy kobiety. Później się to zmienia pomimo ulepszania broni. Po wykupieniu odpowiednich skilli plus moce sprzętu, Antea robi się naprawdę mocna i nie może umrzeć, bo… no tak, przecież jest duchem :).
👻Walka to coś oryginalnego! Antea i Red to perfekcyjna drużyna, praktycznie jedno. Płynnie przełączamy między nimi i naprawdę mamy mnóstwo opcji do połączenia ich walki. Nawet są dodatkowe bonusy (po wykupieniu odpowiedniego skilla), jeżeli podmiana będzie perfekcyjna, co jest naprawdę trudne, przynajmniej dla mnie. Ja wolałam wykorzystywać umiejętność, kiedy to Red strzela karabinem z bezpiecznej odległości w czułe punkty wrogów, a Antea uderzeniem pięści powala ich na glebę i tak w kółko aż do zgonu przeciwnika.
👻Przeciwnicy to złe duszyczki zza światów szwendające się teraz po okolicach New Eden i przejmujące rozkładające się zwłoki truposzów walających się wszędzie wkoło. Gorzej ze zmorami ze szczelin, te są groźniejsze. Najgroźniejsi są jednak wrogowie właśnie w zaświatach, bo energia życiowa szybko im się odnawia i działają na nich tylko odpowiednie ataki (stale inne), o których nas informuje gra.
👻Wszyscy bossowie powiązani są z fabułą główną, a walka z nimi polega na trikach, zwykła rąbanina nie pomoże. Musimy się zorientować, o co chodzi. Słuchajcie Antei, co mówi, a wtedy pójdzie dosyć gładko. Myślę, że grę rzadko kto przechodzi na trudnym i najtrudniejszym poziomie. Spróbujcie, a nawet fani soulslikeów będą usatysfakcjonowani z walki. Łatwo nie jest.
👻Czas trwania gry zależy od trudności, od tego, czy będziemy chcieli robić wszystkie nawiedzenia i zdobywać osiągnięcia. Rzeczy do odnalezienia jest dużo i szukanie ich jest czasochłonne. Niektórzy przelecą grę w 30 h, a niektórzy posiedzą tam 80 i więcej godzin, ponieważ zakończenia się wykluczają. Albo Wstąpienie, albo Wskrzeszenie, na które trzeba pracować od początku lub jeszcze dwa gorsze, które też mogą się nam trafić, ale tego nie wiemy, zależy to tylko i wyłącznie od naszego postępowania. Aby mieć wszystkie osiągnięcia trzeba przejść grę przynajmniej 2 razy.

Świetna grafika bez zadyszki sprzętu.
Banishers: Ghosts of New Eden to RPG z 2024 roku i graficznie absolutnie nie ma się czego wstydzić, tym bardziej że wymagania nie są z kosmosu. Zastanawiam się, jak twórcy potrafili te dwie rzeczy pogodzić. To nie przygodowa gra akcji z dopieszczonymi wstawkami filmowymi co 5 sekund, a gra i tak wygląda świetnie. Nie odbiega, a nawet nieraz przewyższa najsławniejsze produkcje wydane w tym samym czasie.
Tytuł przeszedł tak bez echa, że nawet nie można znaleźć porządnej ścieżki dźwiękowej na internecie. Wielka szkoda, bo ona też robi świetną atmosferę.

Ostatnie dwa słowa.
Nie spodziewałam się tak dobrej zabawy. Wiem, że niektórzy nie przepadają za klimatycznymi grami z pogranicza horroru, a tym bardziej za wiedźmami i duchami. Muszę sprostować, że tu wiedźmy nie są złe, wręcz przeciwnie, a nad duchami to my mamy władzę i decydujemy co z nimi zrobić. Szczerze polecam. To tytuł z duszą.
Posted February 21. Last edited February 21.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
6 people found this review helpful
15.8 hrs on record
Krótko i zwięźle.
Agatha Christie - Hercule Poirot: The First Cases to przygodówka detektywistyczna w starym stylu point & click, w której genialny detektyw Herkules Poirot rozwiązuje zagadkę morderstwa. Jeśli ktoś szuka akcji, to robi w tył zwrot, bo tu jej nie znajdzie i absolutnie nie oznacza to, że gra jest zła. Po prostu to klasyczny kryminał, który rozwiązujemy w spokoju, analizując i łącząc poszlaki, dowody i co tam jeszcze gameplay każe.

To ja, nadęty geniusz-detektyw Herkules Poirot.
Kryminały, jakie pisała Agatha Christie, rozgrywają się przeważnie w zamkniętych miejscach, gdzie mordercą jest jeden z rezydentów, dlatego fantastycznie nadają się zarówno do łatwego i niedrogiego robienia filmów, jak i detektywistycznych gier przygodowych. Pisarka stworzyła mnóstwo powieści i opowiadań i wykreowała między innymi postać Herkulesa Poirota, który konkurował z samym Sherlockiem Holmesem. Różnica między epokami, w jakich działali sławni detektywi to mniej więcej jakieś 50 lat. Społeczeństwo opisywane w naszej grze to początek XX wieku może trochę później.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3424114760
Detektywa Poirota poznajemy przy jego pierwszej sprawie, w którą był wplątany przez przypadek jako zwykły policjant i która nam przedstawia niektóre osoby występujące również w późniejszym śledztwie.
Pewnego zimowego dnia nasz geniusz zostaje zaproszony do ogromnej rezydencji przez wpływową rodzinę Van den Bosch, a raczej przez ich córkę na jej zaręczyny. Oczywiście zaręczyny to przykrywka, a Poirot jest w robocie i ma odkryć szantaż. Z nieśmiałego i grzecznego policjanta sprzed lat Herkules przemienił się w pewnego siebie detektywa, któremu niestraszne nawet paniusie z wyższych sfer. Nie jest to wcale sprawa z jego młodości, jak to sugerują opisy. Młodym policjantem jest tylko we wstępie, później przenosimy się w czasie. Tym razem mamy sprawę morderstwa, chociaż na początku nic na to nie wskazuje. Detektyw radzi sobie z próżną arystokracją w bardzo kulturalny i stanowczy sposób i gasi ich jak świeczki.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3424114970
Niektórzy zapomnieli, że istnieją gry point & click.
Dawniej większość gier stanowiły tytuły point & click, czyli masz myszkę, to klikaj. Wskazujemy, gdzie postać ma iść, z czym wejść w interakcję i co oglądnąć, przeczytać. Teraz ta klasyczna nazwa zastępowana jest różnym, niepotrzebnym paplaniem o grze, ponieważ ludzie do tej prostej aż do przesady mechaniki stosują pada. Padem sobie nie klikniemy, chyba że o podłogę, bo kierowanie postacią w takich grach to istna tragedia.
Zmierzam do tego, iż Agatha Christie - Hercule Poirot: The First Cases to klasyczna gra detektywistyczna point & click, a dla fanów padów i tych, co chcą jaśniej to gra przygodowa widziana z góry, w której przemierzamy lokacje badając każdą najmniejszą rzecz plus dowody i rozmawiamy z wszystkimi, którzy umieją mówić. Do tego odwiedzamy „mapę myśli” i łączymy odpowiednio zdobyte wskazówki, aż ukaże się nam obraz całości.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3424114367
Grafika i udźwiękowienie są ubogie i proste
Gra rozgrywa się w wielkiej rezydencji więc nie ma tu pejzaży i nie można robić screenowych dzieł sztuki, tym bardziej że skupiamy się na fabule i wnioskach z prowadzonych rozmów. W tym przypadku grafika i dźwięk to naprawdę drugoplanowa rzecz więc „obrazkowa” szata graficzna w zupełności wystarczy.

Ostatnie dwa słowa.
Jeśli ktoś już nie ma ochoty grać w przeróżne wypasione gry akcji tytuł ten stanowi doskonałą, chwilową odskocznię. Rozwiążemy zagadkę morderstwa i możemy wracać do swoich nawyków. A jeśli będzie nam za mało pracy naszymi szarymi komórkami, to są już kolejne gry z detektywem Herkulesem Poirotem. Miłej gry.

Zapraszam do odwiedzenia strony kuratora MY GROUP 👌
Posted February 9. Last edited February 9.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
17 people found this review helpful
2
13
37.0 hrs on record
Nawet jeśli ktoś nie wie, przez kogo gra została stworzona to i tak się domyśli.
Nie ma tu Drake'a ani Chloe szukających skarbów, ale już na wstępie można się zorientować, że The Last of Us Part I to dzieło firmy Naughty Dog. Cała ta realna grafika, postacie i lokacje mają swój naughty dogowski styl. Oryginał gry powstał w 2013 roku, a teraz ogrywamy remake z 2023 (PS 2022). Nie mylić z remasterem, ponieważ gra została zrobiona od podstaw, a nie tylko ulepszona graficznie. Dla komfortu graczy fabuła i lokacje zostały dokładnie skopiowane, a postacie bardzo podobnie wyglądają. Nawet nie zauważamy, że to zupełnie nowa, inna gra, a o liście zmian możemy poczytać w internecie, chyba że ktoś był fanem i zaobserwuje różnicę między tymi grami. Dla osób, które będą mieć pierwszy raz do czynienia z Last of Us Part I to niezłe przeżycie i zabawa.

Nasz cel jest inny.
Gra nastawiona na bogatą fabułę, która zabiera nas do postapokaliptycznego świata. Wszyscy myślą "tak tak no wiemy... zombie". Dla mnie jednak jest nowością, że tym razem to nie wirus nie wiadomo skąd, którego nikt nie stara się wyleczyć, jest odpowiedzialny za zarazę. Naszym celem nie jest tylko przetrwanie i rozwalanie zombie. Tym razem mamy do czynienia z chęcią wyleczenia choroby. Nasze zombie to nie zupełnie nieumarłe truposze jak zawsze, ale zarażeni ludzie przez pasożytniczego grzyba maczużnika (zrobiłam screena, żeby zapamiętać nazwę XD), który powoduje maczużnikowe zapalenie mózgu. W pierwszej fazie infekcji faktycznie wygląda się jak agresywne zombie, ale nie umiera. Druga faza to przemiana w jakieś zwierzaczki bez oczu reagujące na dźwięk, a następna, jeśli ktoś jest długo zarażony, to zamienia się w rozkładające roślinki produkujące zarodniki. Zarażamy się właśnie przez nie i przez ugryzienie. Do tego nie jest aż tak trudno ubić te potworki, pod warunkiem, że posiadamy odpowiedni sprzęt.
Głównymi bohaterami są Joel i 14-letnia Ellie. Bez spoilerów, bo jednak dużo osób nie grało, powiem tylko, że wyruszają oni w bardzo ciekawą i niebezpieczną podróż, której finał akurat mi się nie spodobał. A tak ogólnie to Joela nie lubię i mam wielkie ale do niego, pomimo że wiem, iż gość jest po przejściach i ma nieprzepracowaną traumę z przeszłości.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3413415740
Gameplay wyobrażałam sobie inaczej.
Last of Us Part I to liniowa, trzecioosobowa, przygodowa gra akcji z wieloma wstawkami filmowymi. Nie jest to do końca shooter chociaż różne rodzaje broni po drodze dostaniemy, ale raczej skradanka. Przemierzamy lokacje, do żadnych nie wracamy (po skończeniu gry można zbierać znajdźki, wgrywając rozdziały). Eksplorujemy teren i zbieramy co się da, bo potrzeba nam składników do produkowania niezbędnych rzeczy. Amunicji oczywiście mało jak przystało na apokalipsę, chociaż to zależy w głównej mierze od trudności jaką wybraliśmy.
Moje wyobrażenie o grze było nieco inne. Myślałam, że akcja jest o wiele szybsza a tu nie dość że eksplorujemy każdą dziurę i krzaczek (znajdziek mnóstwo do kolekcji) to nie mamy aż tak wielu przeciwników i o dziwo są nimi ludzie, a mutanty są tylko na dokładkę.
Rzeczą godną zauważenia jest dodatek Left Behind, którego nie było w oryginale i który opowiada o zdarzeniu sprzed wędrówki Joela i Ellie.

Rzecz, która mi nie przypadła do gustu.
Jak już wspomniałam w grze mamy w większości za przeciwników ludzi. Świat jest odrażający i to nie przez zombiopodobne potwory ale właśnie przez zachowanie resztek ludzkości. Gra zmuszała mnie do zabijania w całkiem realistyczny sposób przeważnie osoby, które też jakoś chciały przetrwać. NIE PODOBAŁO MI SIĘ TO. Mogę zabijać w grach tysiącami zombie, różne potwory czy maszyny, ale jak dla mnie tu poszło to za daleko. Nie ma możliwości ogłuszania. A jeśli kogoś sprałam i się poddał (było kilka takich sytuacji), gra zachęcała do oddania ostatniego ciosu. Jeśli go nie zadałam ofiara i tak umarła. Mogłam zlikwidować bez wyrzutów sumienia bandę zwyrodnialców, ale świetlików nie uśmiechało mi się wykańczać. Wygląda to jakby Joel stracił całkowicie zdolność rozróżniania dobra od zła i skupił się tylko na własnym tyłku. Nie dostałam wyboru kogo oszczędzić a kogo nie. Ja preferuję gry, w których mogę ratować świat, pomagać i być bohaterką pozytywną, nie zabijać wszystkiego, co się rusza, bez potrzeby i zahamowań, zwłaszcza gdy gra przedstawia świat, bardzo realnie zrobiony, w który mamy uwierzyć. Być może za bardzo się wczułam.

Graficznie i muzycznie gra cud miód na najwyższym poziomie, nie ma się co rozpisywać.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3409634892
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3410435781
Ostatnie dwa słowa.
Świat ludzi wykreowany w Last of Us Part I to horror. Człowieczeństwo nie istnieje! Powiedzenie „Człowiek człowiekowi wilkiem jest” w tym przypadku to duże niedopowiedzenie. Nawet potwory w tej grze są bardziej ludzkie. One przynajmniej chcą się tylko najeść.

Zapraszam do odwiedzenia strony kuratora MY GROUP 👌
Posted February 1. Last edited February 6.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
11 people found this review helpful
29.0 hrs on record
Kim są Strażacy Galaktyki, tfu tfu to znaczy Strażnicy Galaktyki?
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3403776575
Jak to flurwa, ktoś nie wie, kim są? Jestem Rocket NIEszop, superinteligentny spec od inżynierii i broni, a reszta to same ćwoki. Peter Quill każe se mówić Star Lord hehe, stara się być luzakiem i nami dowodzić, co słabo mu wychodzi, Gamora przybrana córka Thanosa (tak, tego fluja co chciał wymazać połowę populacji wszechświata), najbardziej poszukiwana zabójczyni w kosmosie, Drax Niszczyciel...no to... niszczyciel wszystkiego, co się da, o małym móżdżku i Groot drzewko szczęścia, którego moce są albo totalnie destrukcyjne albo budujące jak żadne inne. Ok, do tego dochodzi jeszcze nowa, trochę przyszywana strażniczka ślimako-ludź Mantis, która nawet się przydaje i najbardziej dogaduje z Draxem. To chyba przez podobne dwa kurze móżdżki. I to właśnie my Strażnicy Galaktyki i nie mylić z cieniasami jak Avengersi. Z nimi mamy kilka wspólnych epizodów, ale na tym koniec. I flurde, Thor jeszcze nie postawił nawet piwa za uratowanie życia, oko, trzonek do nowej broni od Groota i pomoc w walce z Thanosem! Ćwok jeden... Ale mu przypomnę przy najbliższej okazji.

Najbardziej sympatyczna gra w uniwersum Marvela
Z całego fantastycznego świata Marvela, zarówno w filmach, jak i grach, Strażnicy Galaktyki to najbardziej komediowe postacie. Nawet jak nie lubimy całej otoczki superbohaterów, to ich polubimy. Filmy z ich udziałem nawet w najtragiczniejszych momentach to komedie.
Fabuła w Marvel's Guardians of the Galaxy jest bardzo ładnie zrobiona i nie dużo odbiega od uniwersum, chociaż różnice są. Znowu musimy ratować galaktykę, bo tym razem zagraża jej nawiedzony fanatyk religijny po przejściach. Do tego wplatają się wątki osobiste Petera i mamy niezłą historię do opowiedzenia.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3401065073
Szybki i pomysłowy gameplay.
Za grę Marvel's Guardians of the Galaxy z 2021 odpowiedzialne jest studio Eidos Montreal. Tytuł ten to trzecioosobowa przygodowa gra akcji utrzymana w tym samym humorystycznym klimacie co hity kinowe.
Faktem jest, że Star Lord, którym kierujemy, używa tylko swoich pistoletów i można by grę nazwać shooterem, ale jego broń potrafi wiele innych, fajnych trików z lodem, lawą, wiatrem, prądem do tego dochodzą wydawane kumplom podczas walki polecenia w czasie rzeczywistym, co przekłada się na to, że mamy do dyspozycji 4 moce od żywiołów swojej broni plus 4 moce jak chwilowe latanie (buty odrzutowe to obiekt westchnień całej drużyny) czy duży ostrzał, plus czterech przyjaciół z czterema mocami każdy. Czyli jest w czym wybierać. Główne umiejętności odblokowują się wraz z postępem fabuły i trzeba je wykupić za zdobyte punkty w menu, inne możemy zdobyć w warsztacie Rocketa za złom, który znajdujemy w trakcie eksploracji terenu. Peter wykorzystuje umiejętności swoje i swoich przyjaciół nie tylko podczas walki, ale również podczas zwykłej wędrówki przez lokacje np. Groot robi mosty, podnosi, Rocket otwiera elektroniczne drzwi i ogólnie obsługuje elektronikę, Gamora podsadza gdzie nie można wejść, rozcina, Drax przenosi bloki, rozwala skały.
Nieodłącznym aspektem gry jest nieustanna paplanina drużyny, najczęściej nabijanie się z „kapitana”, oraz opcje dialogowe jak w zwykłych przygodówkach. Quill ma pełne ręce roboty z odpowiedziami, bo często mogą one prowadzić do negatywnych relacji w drużynie. Zdarza się często tak, że nie zdążymy zareagować z odpowiedzią. Na szczęście nie wszystkie dialogi są ważne.
Bardzo przyjemna rozgrywka i oczywiście jest tego więcej.

Czadowa muzyka z lat osiemdziesiątych.
Grafika w grze jest całkiem dobra jak przystało na rok 2021, ale rzeczą, która zwraca uwagę praktycznie wszystkich, są oryginalne hity z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Czemu taka muzyka? Peter Quill został porwany jako dzieciak z Ziemi (kino różni się od gry co do wieku uprowadzenia) tylko z plecakiem i walkmanem (dla niewiedzących, to takie dawne, przenośne urządzenie do słuchania kaset. Co to kaseta?... o rany... idźcie wygoogleować albo spytać AI). Dlatego to stare urządzenie to dla niego skarb, a wszyscy na statku już są przyzwyczajeni do słuchania starych kawałków z Ziemi. Ta muzyka towarzyszy nam wszędzie, a najbardziej daje radę podczas walki po zbiórce drużyny, po której następuje motywujące przemówienie kapitana, po czym albo drużyna jest zmotywowana albo ole... to znaczy ignoruje kapitana. Wszystko zależy jaką opcję dialogową wybierzemy.
Muzyka jak najbardziej wyróżnia się w tej grze.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3395075022
Ostatnie dwa słowa.
Nie ważne czy ktoś lubi superbohaterów czy nie. Pomimo że Strażników Galaktyki zalicza się do nich, są oni po prostu inni. Chociaż fabuła jest zgrabnie przeprowadzona, warto zagrać w Marvel's Guardians of the Galaxy ze względu na muzykę i wszędobylski humor. Na pewno wasze samopoczucie ulegnie poprawie.

Zapraszam do odwiedzenia strony kuratora MY GROUP 👌
Posted January 10. Last edited January 28.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
20 people found this review helpful
10.9 hrs on record
Gra z 2013 roku!
Wielu graczy nie pamięta, że Beyond: Two Souls to nie jest produkcja z 2020 roku. W tym czasie weszła na steam, ale studio Quantic Dream stworzyło ją dużo wcześniej. Nie jest to remake, można powiedzieć, że mały remaster, ponieważ gra była kolejno przenoszona najpierw z PS3 na PS4, a potem na PC. To co twórcy zmienili to rozdzielczość, która pozwala rozgrywać Beyond: Two Souls na nowym sprzęcie i w 4K. Nic więcej nie było ulepszane i zmieniane, a tytuł wygląda tak jak w 2013 i ja jestem pod dużym wrażeniem, bo do tej pory można się przy nim świetnie bawić, a grafika dorównuje, a czasem wizualnie przewyższa wiele produkcji wydawanych teraz. Być może dzieje się tak za sprawą aktorów, jacy wcielili się w postacie.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3378471764
Kim jesteś Jodie?
Główna bohaterka to Jodie Holmes posiadająca specjalne moce. Czy te moce są jej? Sami zobaczcie, ja nie powiem. W każdym razie Jodie widzimy w różnych momentach życia. Od narodzin, dzieciństwa, poprzez kształtowanie się jej osobowości jako nastolatki, życia prywatnego i zawodowego dorosłej osoby do... no właśnie. To nasz wybór do czego. Ta kobieta to nie byle kto i zdecydowanie nie kura domowa. Tym, co się należy, potrafi nieźle dołożyć, a ze śmiercią żyje w przyjaźni :). Nawet Lara Croft przy niej blednie, a agenci SWAT mogą tylko leżeć i płakać.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3379250418
I tak się w to gra.
Beyond: Two Souls należy do filmowych przygodówek, czyli jest w niej bardzo dużo wstawek filmowych, trzecioosobowa interakcja z otoczeniem, trochę nieporadnego tuptania wyjętego ze zwykłych przygodówek, mnóstwo wkurzających scenek QTE i wyjątkowa fabuła. Główną cechą, która charakteryzuje tego typu gry to oczywiście decyzje. Są one podejmowane praktycznie przez cały czas i wpływają bezpośrednio na akcję lub później na dalszą historię. Indywidualną właściwością gry są moce Jodie wykorzystywane w przeróżny sposób.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3373960788
Nie ma co się rozpisywać, gra nadal jest świetna i warta ogrania, a ci, co nie szanują jej wieku, niech się wstydzą, bo naprawdę rzadko widuje się tytuły tak dobrze starzejące się, które nie wymagają modyfikacji i graficznych ulepszeń.

Tak na marginesie czy komuś ten pomysł na grę nie przypomina serialu Stranger Things, bo mi bardzo.

Zapraszam do odwiedzenia strony kuratora MY GROUP 👌
Posted December 8, 2024. Last edited December 8, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
12 people found this review helpful
89.1 hrs on record (52.2 hrs at review time)
I jak tu nie kochać tej gry?
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3366113629
No ok ktoś, kto nie lubi survival horrorów, jest zwolniony z opinii na jej temat.
Remake Dead Space zachwyca swoim klimatem, odwzorowaniem oryginału i wszędobylską prostotą. Mamy prostą, liniową fabułę sci-fi, ale nie kiczowatą. Kierujemy prostym głównym bohaterem, inżynierem, nie żadnym żołnierzem z oddziałów specjalnych. Isaac Clark, bo o nim mowa, umie od ręki rozwiązywać problemy, naprawić praktycznie wszystko i w dodatku przestał być niemową, jak w oryginale z 2008 roku, co znacząco poprawiło immersję. Teraz ten świat jest jeszcze bardziej prawdziwy. Kolejne proste rzeczy to podobne i powtarzalne pomieszczenia, korytarze, windy, włączniki, wrogowie. Schemat jest zachowany i bardzo dobrze, bo to nie czas na zastanawianie się jak uruchomić kolejną windę, skoro depczą nam po pietach paskudne monstra. Do tego dochodzi proste, ale pomysłowe uzbrojenie (tylko 7 sztuk), bo to przecież narzędzia potrzebne na statku górniczym. A statek ten to nie byle co, ale ogromna, górnicza jednostka kosmiczna o nazwie USG Ishimura i logiczne jest, że wszystko to, co na niej się znajduje, będzie do siebie podobne. Nawet eksterminacja naszych wrogów jest prosto pomyślana. Uciąć co się da, bo inaczej są nieśmiertelni, nawet jak dostaną headshota w środek czoła. Prosta rozpierducha i rozczłonkowanie to jest to.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3366114284
No i co z tego, że widzimy wszędzie prostotę w tej grze, jeśli i tak zabawa jest świetna! PROSTOTA RZĄDZI szczególnie w tym przypadku! Rozkminiać nad „być albo nie być” możemy w innych grach. Następne pokolenie graczy powinno jak najbardziej ograć Dead Space remake. Brakowało mi i brakuje nadal takiej dobrej prostoty w dzisiejszych produkcjach.
Aha i jeszcze jedno... Piła plazmwa NIE jest najlepsza, to mit.

Zapraszam do odwiedzenia strony kuratora MY GROUP 👌
Posted November 16, 2024. Last edited November 16, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
11 people found this review helpful
2 people found this review funny
42.3 hrs on record
Mam tylko jedno ale!
Gdyby nie niezdarne ruchy Jill i ślamazarne Carlosa byłoby z tej gry całkiem dobre kino akcji (całość można przejść w mniej niż 2 godziny, jeśli się zna teren). Oglądanie efektownych wstawek filmowych gdzie nasza super policjantka to kaskaderka a z przystojniaka prawdziwy bohater, to sama przyjemność, która bardzo kontrastuje z poruszaniem się w gameplayu. Tak, wiem, to survival horror, poruszanie ma być utrudnione ale... dlaczego aż tak to się rzuca w oczy? W Resident Evil Village i Resident Evil 7, a nawet w 6 też nie biegamy jak Sonic, a jednak ta niezdarność nie jest odczuwalna jak w dwójce i trójce. Przecież gdy walczymy z bossem, to nie możemy tak nienaturalnie tuptać, adrenalina ma swoje prawa.
Do całej reszty nie mam jak się przyczepić, bo to bardzo dobrze i logicznie spleciona całość. Nie obchodzą mnie narzekania fanów starej trójki, gdzie podobno było więcej zawartości. Nie grałam, więc dla mnie to puste słowa, chociaż współczuje tym, którzy odczuwają pewny niesmak z tego powodu. Remake-i mają prawo do różnic i zmian zawartości, ponieważ stare gry to tylko baza do robienia całkiem nowych produkcji.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3353875727
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3350607235
Ciekawą rzeczą, która wywołała u mnie uśmiech zadowolenia, jest różnica pomiędzy pierwszym przejściem Resident Evil 3 na poziomie chociażby standardowym, a graniem na poziomie Inferno ze znajomością terenu i odblokowaną wyrzutnią rakiet. Inferno to najtrudniejszy poziom, który odblokujemy po kilkakrotnym przejściu całej gry i z samym początkowym wyposażeniem nie mamy szans go przejść. Kupując jednak w sklepie gry wyrzutnię rakiet z niekończącą się amunicją i parę innych gadżetów, nagle poziom ten okazuje się BA-NAL-NY (oprócz bossa na końcu). Z łatwością można zdobyć najtrudniejsze osiągnięcia. Nemesis leży i kwiczy a wszystkie paskudne zombie i mutanty latają w powietrzu aż miło.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3353874328
Jeśli ktoś chce się zaznajomić z całą historią uniwersum Resident Evil, to obowiązkowo musi zahaczyć o Resident Evil 3 z Jill Valentine z pierwszej części i Carlosem Olivera w roli głównej.

Zapraszam do odwiedzenia strony kuratora MY GROUP 👌
Posted October 25, 2024. Last edited October 25, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
12 people found this review helpful
97.3 hrs on record (80.6 hrs at review time)
Steelrising to gra, która mnie przemiło zaskoczyła.
Zacznę może od tego, że mój PC NIE spełnia wymogów gry (tak wiem, trzeba zmienić na nowy) a pomimo tego gra chodzi płynnie. Jeśli ktoś myśli, że zmyślam to mam świadka, mojego syna, który również jest zagorzałym graczem znającym się na rzeczy i potwierdził z całą odpowiedzialnością, że „faktycznie gra chodzi płynnie 😲”. Może na początku po premierze były kłopoty z fps-ami, teraz nawet mój podstarzały komputer niespełniający wymogów daje radę. Fakt, długo się wczytują lokacje i trzeba dać z 5-10 sekund na wgranie do końca tekstur, ale później... mucha nie siada.

A teraz do rzeczy.
Steelrising był wydany we wrześniu 2022 przez francuską firmę Spiders. Jak na grę PRAWIE historyczną z autentycznymi postaciami, ale przekazaną w fikcyjny i fantastyczny sposób, naprawdę przeszła bez większego echa. To prawdziwy soulslike-owy RPG akcji, który można bez problemu przystosować dla graczy z mniejszą cierpliwością, a tu taki mały odzew.
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3339160824
Jestem Aegis, Lalka Aegis .
Przenosimy się do Francji do roku 1789, gdzie lud Paryża wrze, a pomimo tego rewolucja nie ma szans powodzenia, bo na ulicę wyszły bezrozumne, szaleńczo niebezpieczne automaty posłuszne królowi Ludwikowi XVI. Wcielamy się w Aegis, służącą królowej Marii Antoniny. To nakręcana lalka, coś jak stary zegar lub pozytywka, która w dziwny i zagadkowy sposób mówi, myśli i wysnuwa własne wnioski. To nie android, sztuczna inteligencja ani nic w tym stylu. To coś bardziej oryginalnego. Nasz cel to rozwiązanie tej zagadki i powstrzymanie szaleństwa króla.

Gra łatwa na wspomaganiu, w trybie soulslike już nie.
Każda gra chce być oryginalna, ale żeby należeć do jakiegoś gatunku musi zachować pewne cechy.
🩸 Steelrising to RPG-owy soulslike pełną twarzą z kilkoma fajnymi atutami wziętymi z przygodowych gier akcji jak atrakcyjne i rozbudowane wstawki filmowe czy zręczna postać. Nasza tancerka (tak, Aegis została stworzona do tańca) jest bardzo zwinna. Po zlikwidowaniu kilku bossów może chodzić po dachach i niedostępnych miejscach nie mówiąc o wykorzystywaniu w walce bloków, kontrataków i innych mocy specjalnych broni oraz uników czy przeskoków nad głowami na tyły przeciwników.
🩸 Typowymi cechami RPG to misje poboczne, które naprawdę są tu rozbudowane i dopełniają w niezastąpiony sposób fabułę i świat gry oraz eksploracja terenu. Wchodzenie w każdy kąt to podstawa na znajdowanie skrzyń z bronią oraz pancerzem (niektóre wdzianka są całkiem fajne) i mnóstwa innych gadżetów potrzebnych w czasie walk i rozjaśniających fabułę. Te ostatnie możemy oglądać i czytać o nich do woli w menu gry i naprawdę jest tego sporo, zwłaszcza listów.
Typowe dla RPG jest również szukanie lub kupowanie broni. W tym przypadku jest 7 klas po kilka różnych sztuk plus unikalne manewry specjalne dla każdej (oczywiście wszystko do levelowania). Można mrozić, podpalać, ogłuszać, razić błyskawicami itd.
To samo tyczy się wrogów. Ja wiem, że podobny wygląd może zmylić, bo to wszystko maszyny, ale naszych przeciwników jest 11 klas po trzech różnych osobników w każdej, którzy dysponują odmiennymi żywiołami. Jak na mnie to duża różnorodność, dlatego jak widzę narzekania na małą ilość różnych wrogów i broni, to od razu zaczynam załamywać się nad głupotą ludzką i powielaniem przez graczy nieprawdy. Jeśli się leci na wspomaganiu, nie patrzy na świat gry i ignoruje misje poboczne, to faktycznie nie znajdzie się niczego.
🩸 Najwięcej cech jest soulslike-owych.
Sławne ogniska to w Steelrising Westalki, czyli takie ładne, zdobione latarnie.
Nie obejdzie się również bez odnawiających się po każdej naszej śmierci przeciwnikach, w przypadku tej gry trudnych, z których wylatuje esencja dusz. Bez niej jesteśmy biedni jak myszy kościelne, a nasz level przedstawia się żałośnie, nie mówiąc o braku ulepszania wszystkiego co się da.
Oczywiście po naszej śmierci nasza bezcenna esencja leży gdzieś i musimy po nią po tuptać (mówię tu o trybie bez wspomagania).
Obowiązkowi są mini bossowie oraz bossowie z unikatowym wyglądem i atakami. I tu muszę stwierdzić, że dla osób lubiących soulslike nie są oni aż tak trudni w przeciwieństwie do zwykłych przeciwników z ulicy, którzy często atakują „kupą mości panowie” (dobrze, że możemy ich omijać). Ishin czy z Sowa z Sekiro to o wiele wyższa półka.
Cechą, bez której nie może obejść się żaden soulslike, jest otwarty świat z ukochanymi skrótami, co w tym przypadku występuje nawet w nadmiarze, bo świat jest ogromny a skrótów od groma.
🩸 Indywidualnym, oprócz fabuły i dla mnie fantastycznym atutem tej gry jest to, że po każdej misji pobocznej świat Paryża się powiększa. Do dzielnic skaczemy szybką podróżą (powozem), ale otwarcie jakiejś bramy czy przejście przez balkony lub niedostępne na początku miejsca z powodu braku tarana lub haka, daje nam możliwość zwiedzenia coraz większych obszarów Paryża: Luwru, Wersalu, Bastylii, ulic i kanałów. Misja główna nie prowadzi nas do wszystkich miejsc w grze. Kieruje nas tylko do bossów i to nie wszystkich. Może nie jest wszystko odwzorowane w 100 %, ale i tak miło zobaczyć charakterystyczne budowle Paryża jak np. katedra Notre-Dame (sorry wieży Eiffla jeszcze nie ma).
https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=3331524565
Coś za coś.
Jeżeli komuś nie chce się czytać całej recenzji, może tylko to.
Steelrising ma cechę, która jest stosowana w niektórych nowych soulslike-ach, a mianowicie TRYB WSPOMAGANIA. Gra pyta się na początku czy chcemy go użyć. Jeśli się zgodzimy mamy możliwość zagrania w bardzo przyjemny RPG akcji tylko z soulslike-owymi elementami, bo trudność ustalamy sobie sami, płynnie, w procentach i możemy być nawet nieśmiertelni. Ciachamy po wrogach bez opamiętania, nie ginąc i przechodzimy grę z marszu. Możemy nawet nie gubić esencji dusz po śmierci i całkowicie wyeliminować zmęczenie. Mamy tylko jeden mały problem... niektóre osiągnięcia są nienaliczane np. podpalenia, bloki, kontrataki, chłodzenia itd. Da się ponowne włączyć tryb bez wspomagania w trakcie rozgrywki, ale to nie zadziała. Osiągnięcia są stracone. Jeśli się je chce, trzeba zacząć grę od nowa w trybie SOULSLIKE, czyli bez wspomagania. Sprawdzenie czy ktoś grał spacerkiem czy na hardcore to pikuś, wystarczy zobaczyć na osiągnięcia 😈. Wybierajcie.

Ostatnie dwa słowa...
Nie mam pojęcia, czemu Steelrising cieszy się tak małym zainteresowaniem. Może gracze nie lubią rewolucji francuskiej, może królów, a może niektórzy nie chcą być lalką i to w dodatku tancerką? Jak to, soulslike-owi twardziele będą się wcielać w malowaną lalę? Nieee no! To nic, że gra pod każdym względem dobra, trzeba pomarudzić, nie zagrać i wyjść z twarzą.
Być może podarowanie graczom trybu wspomagania i ułatwienie rozgrywki spowodowało, że gra nie jest tak szanowana, jak powinna. Szkoda, bo mnie zarówno gameplay jak i opowieść przypadły bardzo do gustu.

Zapraszam do odwiedzenia strony kuratora MY GROUP 👌
Posted September 27, 2024. Last edited September 28, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
< 1  2  3 ... 12 >
Showing 1-10 of 112 entries