,,Kupiłem,zagrałem,przeszedłem" by Olaf.Zacznijmy od tego,że jestem wielkim fanem serii Dead Island.Grę zakupiłem od razu po przejściu pierwszej części.W grę wcielamy się w jedną z kilku postaci.Naszym celem jest ucieczka z zagrożonej przez zombie wyspy.Brzmi proście ale gra sprawia wiele frajdy.Szczególnie kiedy walczymy ramię w ramię z naszymi przyjaciółmi.Przykładowo jeden odciąga Bossa,dwoje atakuję go bronią ciężką a ostatni chowa się i strzela z karabinu automatycznego.Gra oferuje wiele godzin dodatkowych zadań pobocznych.W grze mamy również potężny arsenał broni do walki wręcz,miotanych oraz brońi daleko zasięgowych.Jedyne czego brakowało mi w tej grze to możliwosć posiadania łuku oraz elementu zbroi.Być te elementy są w DLC ale jeszcze nie posiadam.Mamy dostępne też kilka rodzajów zombie.Każdy z nich ma swoją zaletę oraz wadę.Przykładowo ,,rzygacz" jak go nazywam jest wolny co ułatwia nam zabicie go z broni palnej.Ale na krótkim dystansie atakuje wymiocinami co jest wielkim zagrożenie dla graczy z bronią do walki wręcz.Ale żywe trupy nie są naszym jedynym zagrożeniem.W miastach a szczególnie w budynkach możemy spotkać bandytów uzbrojonych w broń palną.Fabuła gry jest według mnie słaba ale praktycznie twórcy praktycznie skopiowali od jedynki.
Jak na takie wymagania sprzętowe grafika jest bardzo dobra.Na zwykłym komputerze gra w ustawieniach średnich działała by w 60 fps spadki do 40.Testowałem na moim starszym laptopie.Mi poszło na najwyższych przez co mogłem się w pełni cieszyć się grafiką.
-Dobrze zrobione zadania poboczne
-Dobra grafika
-Całkiem przyzwoity oraz interesujący trailer
-Easter Eggi
-Ciekawe rodzaje zombie
-Duży arsenał broni
-Całkiem duże drzewko umiejętności dla każdej z postaci
-modyfikacja narzędzi mordoru!
-Co-Op do czterech graczy
-słaba linia fabularna
-ale to kolejny symulator rzeźi zombie
-krótka
-końcowy boss mnie pogrążył w rozpaczy

Piekło w środku raju, czyli rozprawiam się z popularnym tworem od studia Techland - Dead Island Riptide

Wakacje spędziłem na pięknej wyspie skąpanej w blasku słońca. Czyste, turkusowe morze, cudownie złoty piach, ponad głowami bezchmurne niebo, drinki z palemką... Nie, nie było drinków. Była za to siekiera o ostrzu ubranym w zakrzepłą krew nieszczęśników, którzy padli ofiarami tajemniczego wirusa. Tak tajemniczego, że po spustoszeniu DWÓCH wysp nie dowiedział się o nim świat! Na szczęście zdołałem przetrwać i mogę podzielić się z wami własną wersją wydarzeń. Nazywam się John Morgan i wychowałem się na Panai. To (było) piękne miejsce pełne wspomnień, o jakich często mówiłem podczas trudnej wędrówki z pozostałymi towarzyszami niedoli, odpornymi na działanie wirusa - tak jak ja.

Czwórka uciekinierów z Banoi wpadła z deszczu pod rynnę i ich koszmar trwał w najlepsze. Byli to pełna sprytu Xian Mei, wyluzowany raper Sam B, silny Logan oraz odważna Purna. A ja byłem zadziornym, pozbawionym resztek humoru Johnem.

Moja specjalność to walka białą bronią i walka na pięści. Nie pogardzę dobrym kastetem. Zanim spotkałem się z powyższą czwórką, stworzyłem serię dzienników, które są porozrzucane po całej wyspie wraz z wieloma innymi przedmiotami kolekcjonerskimi: pocztówkami, tajnymi aktami oraz nagraniami wolontariuszki.

Panai stało się strasznym miejscem. Piękne krajobrazy skalała krew i te straszne istoty. Szara skóra, rozległe rany, zapadnięte oczodoły i żądza mordu. Podczas tych ciężkich dni zauważyłem, że nie wszyscy są tacy sami. Tych wolniejszych, bardziej martwych i ociężałych nazywaliśmy szwędaczami. Ci szybcy, świeżacy, z pozoru niczym nieróżniący się od zwyczajnych ludzi, ale potwornie niebezpieczni, dostali miano zarażonych lub wściekłych zarażonych. Zadawali dużo obrażeń i ciężko ich było powalić na ziemię. Były także potwory miłujące środowisko wodne: pływacy i ogromni, napuchnięci topielcy atakujący trującymi wymiocinami. Walczyłem też z kilkoma wyjątkowo wysokimi, trudnymi do zabicia zbirami oraz rozszalałymi ogrami, a także nieumarłymi. W Henderson pojawili się także pacjenci ze szpitala psychiatrycznego: potężny taran i chuda krzykaczka, której wrzask powodował silny ból głowy.

Na wszystkie zombie była jedna rada: śmierć. Dzięki sprytnym modyfikacjom prymitywnych broni poraziliśmy wielu zarażonych prądem, a ostrza zanurzone w trującej substancji zadawały więcej obrażeń. Czasem pojawiała się broń palna: pistolety, karabiny, strzelby i snajperki. A oprócz tego mieliśmy do dyspozycji koktajle mołotowa, granaty i miny. Zarażonych łatwo było zabić także poprzez powalenie i skok na głowy; czaszki rozkosznie roztrzaskiwały się pod podeszwami.

Musieliśmy wykonać mnóstwo zdań. Te najważniejsze miały doprowadzić nas do ucieczki z wyspy, a dzięki tym pobocznym zyskiwaliśmy ufność cywilów i dodatkowe pieniądze. Przedarliśmy się przez rozległą dżunglę, walczyliśmy z żywiołem w Henderson. Oczyszczaliśmy Martwe Strefy i braliśmy udział w ryzykownych akcjach. Niestety mało osób przetrwało. I świat się o tym nie dowiedział...

*recenzja, przynajmniej jej część, pisana z punktu widzenia postaci, taki tam mój mały pisarski eksperyment

Niezaprzeczalną zaletą Dead Island Riptide są naprawdę wspaniałe i okazałe widoki. Jednak grafika to nie jedyny plus tej gry. Znacznie ulepszono technikę walki, dobrze sprawdziła się tu możliwość skoku na głowę lub powalenie przeciwnika z góry. Dodano masę broni i ulepszeń, które sprawiały, że rozgrywka dostarczała zabawy na wiele godzin. Również fabularnie Riptide odpowiedziała na pytania, jakie powstały podczas gry w Dead Island. Kwestia wirusa została wyjaśniona i... zamknięta. Choć może nie do końca, bo ostatnia scena daje wiele do myślenia, żeby nie powiedzieć, że jest również rozczarowująca. Ogółem bardzo polecam tę grę i nową postać. John, oprócz tego, że jest przystojny, to ma niezłego kopa. Polecam grać ze znajomymi, bo jest przyjemniej i śmieszniej. Tak, przecież zombie to niezły powód do żarcików. Nie ma wielu rzeczy, do jakich mogłabym się przyczepić. Parę razy się zdarzyło, że u mnie padał deszcz, a u znajomego świeciło słońce (lub na odwrót), ale niezgodność pogody to pikuś. Panai dostarcza też wielu niesamowitych widoków, tak samo było też na Banoi. Ale Dead Island Riptide oceniam znacznie wyżej niż poprzednią część.

Zapraszam na moją stronę kuratora Steam. Na pewno znajdziesz tam coś dla siebie.

Piękna grafika, świetna rozgrywka w co-opie, daje pełno frajdy oraz zabiera z życia około 20 godzin :P Ale nie jest to zmarnowany czas, bynajmniej. Ciekawa fabuła, fajne, ruchome screeny ładowania (u mnie dosyć długie, ładowanie trwało nawet minutę jak nie lepiej :P ) oraz zadania poboczne, które wykonuje się z wielką chęcią a wątek główny spada na drugi plan. Świetna gra, aż dziwne, że wyprodukowana w Polsce. Gorąco polecam ^^

Dead Island Riptide to wydany w roku 2013 RPG akcji. Gra została stworzona przez studio Techland i wydana przez Deep Silver. Na początku chciałbym zaznaczyć, że ta gra nie jest prawowitą kontynuacją pierwszej Martwej Wyspy tylko jej rozwinięciem. A więc gra rozpoczyna się chwilę po zakończzeniu poprzedniczki. Nasi bohaterowie (Sam B, Logan, Xian i Purna) zostają wzięci do niewoli, aby można było przeprowadzić na nich eksperymenty z powodu ich odporności na zarazę. W swojej celi poznają piątą postać - Johna Morgana, byłego żołnierza z Austalijskich Sił Zbrojnych. Następnie statek na którym są, podczas sztormu ulega uszkodzeniu. Po tym wydarzeniu trafiamy na wyspę Palanai. W trakcie przewija się motyw złego biznesmena i bioterroryzmu. Fabuła w tej części jest o wiele lepsze niż w poprzedniczce, prawdopodobnie dlatego, że nasza postać często mówi z NPC-ami, mówi o swoich wspomnieniach i takie tam. Ja osobiście wybrałem Johna i był to bardzo dobry wybór. nasz bohater posługuje się bronią ręczną, czyli kastety, ostrze i pazury, do tego potężne kopniaki i ciosy podbródkowe. Nowością w serii są łodzie. Mają ten sam dziwny model jazdy co samochody. Gra posiada teraz również obronę bazy w której zakładamy siatki i bronimy się przed wrogami, martwe strefy, czyli małe strefy z teoretycznie silnym bossem. Do tego dodano więcej schematów modyfikacji broni i jej rodzajów. Wszystkiego jest więcej i lepiej. np. warsztaty są bardzo pospolite. Ciagle robimy questy ,, pójdź, zabij, zabierz, wróć". Dodano kilku nowych specjalnych przeciwników. Najbardziej rozpoznani sąpływacy, czyli zarażeni, którzy unoszą się na wodzie i mogą nas wyciągnąć z łodzi. Innym jest krzykacz, wzorowany chyba na Witch z L4D2. Pozostałych nie będą wspominał, po spotkania z nimi są naprawdę ciekawe. Gra jest powtórką z rozgrywki i raczej nie wnosi nic do serii. Powraca też tryb koopracji, jednak nie miałem z kim go ogrywać. Pomimo, że gra posiada tylko dwie główne lokacje(zalaną dżunglę i stylizowane na Wenecję miasto) to wyglądają one bardzo ładnie. Chrome Engine 5 daję radę. Do tego poprawiono optimalizację. Gra działała w 40-60 fpsach i tylko czasami ścinała. Ragdoll raczej śmieszy niż przeszkadza. Muzyka spełnia swoją rolę, ale bez fajerwerkóe. Oczywiście wraca nieśmiertelne ,,Who Do You Voodoo, ♥♥♥♥♥" i zostało dodane ,, No Room In Hell". Czasami zombie płci męskiej wydaję dźwięki kobiece i na odwrót. Niekiedy słychać jeden wielki szum, od którego aż uszy krwawią.
Fabuła i klimat 7/10
Grafika 8/10
Audio 5/10
Grywalność 7/10
I o to całe Dead Island Riptide. Rowinięcie poprzedniej gry, które jest raczej skierowane do fanów cyklu, niż do nowego odbiorcy. Moja ocena to 7+/10. Krótsza, mnejsza, a jednak pod kilkoma względami lepsza i gorsza.

Dead Island Riptide czyli druga część świetnej produkcji Techlandu o tytule Dead Island.W grze wcielamy się 1 z 5 postaci:Logana,Sama B,Xian,Purny i nowej postaci o imieniu John.Fabuła się nie zmienia wciąż,próbujemy uciec z wyspy pełnej zombie,aby uchronić się przed bombą atomową.Dodatkowo możemy grać samemu lub z przyjaciółmi w świetnym trybie multiplayer.

Zalety:
-Ładna oprawa graficzna
-Niesamowita grywalność
-Możliwość gry z przyjaciółmi
-Nowe rodzaje zombie
-Całe mnóstwo narzędzi do zabijania zombie

Wady:
-Gra krótka,udało mi się nią przejść (z chyba wszystkimi misjami pobocznymi oraz bezcelowym mordowaniem wszystkiego co się rusza) w 15 godzin
-Troszeczkę nudnawy początek


Grę oczywiście polecam!

Dead Island Riptide jest to kontunuacja gry akcji wydanej w 2011 roku.

Plusy:
- Możliwość importu zapisu
- Nowa postać (John)
- Fabuła
- Nowi przeciwnicy
- Kooperacja

Podsumowując :

Warto zagrać :D 10/10

Dużo bardziej rozbudowane od części pierwszej. Gra z przyjaciółmi daje wiele frajdy. Ma bardzo dobrą grafikę. Starczy na 20h gry :)

Elegancka Gra 8.5/10 :)

Plusy:
+ Doskonały Klimat
+ Wysoka grywalność
+ Lepszy scenariusz
+ Więcej rodzajów przeciwników
+ Samemu też można grać
+ Bardziej Dopracowana i przemyślana
+ Łodzie i abordaże zombiaków
+ Nowy bohater

Polecam

Kontynuacja części Dead Island na tej samej wyspie co byliśmy,ze sporymi możliwościami lepszego ulepszania broni.
Duży plus za to że stary save można importować,a to znaczy że możemy mieć od razu 50 level postaci. :)
Akcja gry jest niemal identyczna,ale to nie zmienia faktu że dalej idzie się bawić w innych lokacjach na wyspie.


+
Lepsze Zombie
Nowe Umiejętności
Import Zapisu
Kooperacja.

-
Brak