8 people found this review helpful
Not Recommended
0.0 hrs last two weeks / 1.8 hrs on record
Posted: Apr 5 @ 12:17pm
Updated: Apr 8 @ 12:09am
Product received for free

Z recenzją tej gry czekałem na pierwszy, większy update i...się nie doczekałem. Gra miała mieć premierę 28 marca 2024 roku, a ostatecznie wyszła 1 kwietnia 2024. Spodziewałem się dużego patcha poprawiającego właściwie wszystko w tej grze, bo przed premierą myślałem, że gram w wersję beta, a może nawet alfa? Okazało się, że grałem w pełną wersję i kto wie czy określenie tej gry żartem zważywszy na dzień kiedy wyszła, nie jest sprytnym posunięciem ze strony twórców aby zachować twarz. Bo jak inaczej, jeśli nie żartem określić produkcję, która jest tak kiepska że trudno to oddać słowami? Owszem, potencjał na dobrą platformówkę był ale to co dostałem do recenzji, wymaga jeszcze sporo pracy aby zasłużyć na miano przeciętnej produkcji, a co dopiero dobrej gry.

Oj Ario, gdzie ty tak biegniesz...
Niestety fakty są takie, że gra jest krótka oraz ma niedopracowany gameplay, który jest wyraźnie lepszy podczas pierwszych 30 minut gry, aby później szorować twarzą po dnie niczym najgorsze krapiszcze. Może twórcy sobie pomyśleli że testerzy oraz recenzenci i tak nie pograją dłużej w ich tytuł? Ja jestem rzetelnym recenzentem i staram się przejść grę w całości, co z małymi wyjątkami mi się udaje. Tymczasem tutaj musiałem odpuścić, bo walka z ostatnim bosem, to jakaś kpina...Nie zapędzajmy się jednak tak daleko już na samym początku recenzji, porozmawiajmy może trochę o kwiatuszkach, o ciężkim dzieciństwie Ario oraz o tym, że gra uruchamia nam się domyślnie z dziwnymi krzaczkami (chyba Perski) zamiast domyślnie angielskimi napisami(sic!). Wiecie w wersjach beta, to częste zjawisko że twórcy, którzy wolą swój ojczysty język, tworzą grę w tym języku ale przed premierą, a często po pierwszych testach alfa zmieniają jednak język na domyślny angielski. Tymczasem w Ario na ślepo trzeba szukać opcji i zmieniać język gry (tyle o kwiatuszkach, które ten język przypominają:))! Niektórzy powiedzą że się czepiam, pomińmy więc ten wątek i bierzmy się do akcji...Pierwsze 30 minut jeszcze nie zapowiada tragedii, owszem rozgrywka nie jest jakaś oryginalna ale nawet ciekawa perspektywa oraz w miarę znośna grafika, jakoś dają radę i nawet tragiczne udźwiękowienie się w tym wszystkim kamufluje, ale to co się dzieje potem...

Płacz i zgrzytanie zębów o pada...
Przeciwnicy biegają bez ładu i składu wydając jakieś dziwne dźwięki pokroju bla,bla,bla, co zaczyna szybko być irytujące, a odgłosy tła to często jakieś dziwne chrzęsty, skrzypy i tym podobne, męczące dźwięki. Historia też pupy nie urywa i wygląda na taką, co to ją ktoś taśmą samoprzylepną posklejał na szybko, aby jakaś była. Właściwie mógłbym ją tu przytoczyć w całości dla śmiechu, ale nie będę wam "psuł " zabawy (całość w sekcji "bonus" pod recenzją). Projekty poziomów, to jakiś zlepek dziwnych przeszkód, część mechanik jakoś jeszcze działa, ale szeroko promowane strzelanie z kuszy ze spowolnieniem czasu, to jedna wielka porażka. Pierwsza sekwencja na moście jeszcze ujdzie ale potem jest taka jedna misja, gdzie musimy uratować dziadka przed żołnierzami właśnie za pomocą tej kuszy i niby wszystko jest ok, ale pociski lecą tak wolno, że idzie się wyspać podczas strzelania. Wygląda to tak: Strzelamy, a następnie naciskamy przycisk odpowiadający za sterowanie i spowolnienie czasu, a pocisk leci...leci...leci, zasypiasz na 5 minut, budzisz się, a pocisk nadal leci... i wreszcie trafia, a jak ktoś mi wyjaśni, czemu niebieskich żołnierzy trzeba trafić 2 razy, a czerwonych wystarczy tylko raz, to stawiam mu piwo. Podobnie jest z sekwencjami zręcznościowymi, te z początku rozgrywki nie są jakieś super ale powiedzmy są znośne, a nawet przyjemne. Potem zaczyna się piekło, żołnierze ze zwykłych zamieniają się w jakichś supermanów, którzy mają nas na jednego hita, a sekwencja w kształcie litery S, gdzie tych super-uper-duper złoli jest czterech, zajęła mi dobre 15-20 minut całości rozgrywki i kilkadziesiąt prób, zanim jakimś cudem ich ominąłem. Kiedy już resztką siły woli, przejdziemy te wszystkie źle zaprojektowane z meczącymi odgłosami lokacje, to trafiamy na super bosa ostatecznego, który jest nieśmiertelny! Po około 15 minutach prób, udało mi się odkryć sposób, aby zadać mu obrażenia, ale działa on tylko za pierwszym razem, potem miałem wrażenie, że ta technika (strzelanie w kadzie przelatujące nad głową bossa), zaczyna działać losowo? Co tu się w ogóle dzieje? Ostateczna walka jest tak męcząca i pełna błędów (niewidzialne ściany, nieśmiertelny boss, dziwne kadzie itd.), że po kwadransie odpuściłem. Niestety Ario nie wywrze swojej zemsty moimi rękami i będzie musiał poszukać innego gracza, bo ja na ratowanie świata w Perskim stylu się więcej nie piszę...Może w Persji będzie to hit, ale pod warunkiem, że będzie to jedyna dostępna gra na rynku...

Plusy:
+ Od biedy, główny wątek muzyczny
+ Pierwsze 30 minut rozgrywki...

Minusy:
- ...nie zapowiada tej tragedii, która was czeka przez kolejne 60 minut
- Odgłosy otoczenia oraz wrogów
- Tragiczny projekt poziomów
- Taką historię, a może nawet lepszą opowie wam pierwszy z brzegu 5 latek


OCENA:
3,5/10

BONUS
Link do pełnej historii Ario:
https://steamcommunity.com/groups/swiatrecenzji/announcements/detail/4212628592043948872

Zapraszam do obserwacji naszego kuratora: ŚWIAT RECENZJI
Was this review helpful? Yes No Funny Award